wtorek, 11 listopada 2014

Wehikuł czasu

Jak byłam mała często słyszałam jak dorośli mówili "po dzieciach widać jak szybko płynie czas". Jakoś w to nie wierzyłam, no bo jak to widać? Ot, czas sobie leci jak zawsze przecież. Raz dzień jest aktywny, raz leniwy - tyle jeśli chodzi o różnice.
Bycie matką szybko przypomniało mi o tym starym powiedzeniu. Teraz stwierdzam, że dzieci to istny wehikuł czasu. Pstryk - i mija rok, mijają dwa lata. Nie wiadomo kiedy. 
Łapie się na tym, że przecież dopiero co byłam w ciąży, dopiero co mój brzuch przybierał nienaturalnie dziwne kształty, dopiero co robiłam badania i zastanawiałam się nad tym co mnie czeka a tu już dwie kobietki biegają po pokoju. Kiedy to się stało? 

Dzieci rozwijają się skokowo. Najbardziej dziwi mnie to, jak jednego dnia mają problem aby przekręcić się z brzucha na plecy a kolejnego dnia rano nagle raczkują czy wręcz wstają tak, jak by robiły to od zawsze. Czasem wystarczy jeden dzień albo wręcz chwila żeby nie zauważyć kiedy to nasze dziecko nauczyło się czegoś nowego. Każdego dnia mam wrażenie, że nie jestem wręcz w stanie ogarnąć ich nowych umiejętności, nowych słów czy powiedzonek, nowych zachowań.

Pewnego dnia pojechałam do szpitala aby powitać na świecie druga córkę. Maleńka panna M dostała buziaka, wtuliłam się w nią mocno i obiecałam, że szybko do niej wrócę. Była taka mała, bezbronna. Nie całe 3 dni później znów się spotkałyśmy. Ale moim oczom ukazała się zupełnie inna osoba. Taka duża, taka dorosła. Miałam wrażenie, że przeniosłam się w czasie, że minęły dwa lata. Spoglądałam to na nią to na okrucha który dopiero się urodził i czułam się zagubiona. Przecież ona mówi, mówi tyle nowych słów których nawet nie próbowała wypowiedzieć kilkadziesiąt godzin temu! I urosła, I zachowuje się jakby inaczej: biega, skacze, wygląda jak przedszkolak a ma dopiero 1,5 roku. Mając punkt odniesienia w postaci małego, nawet nie 3 kilogramowego zawiniątką poczułam, że minęło sporo czasu. 


Dziś dziewczyny, choć dzieli je 1,5 roku różnicy, są do siebie bardzo podobne. Podobny wzrost, podobna waga, i lada dzień będą to już podobne umiejętności. Trzymając młodszą na rękach lub nosząc ją w chuście miałam cały czas wrażenie, ze mimo wszystko jest taka drobna, taka bezbronna jak wtedy gdy lekarze kładli ją przy mnie tuz po porodzie. A tu nagle znów - pstryk - i uświadomiłam sobie, że ona przecież już samodzielnie je, całkiem sprawnie się przemieszcza i coraz więcej mówi. 

To wszystko może brzmi jak by nie miało składu i ładu ale tak też się czuje. Czuje, że przez palce przelatuje ten czas i te wszystkie nowości i osiągnięcia. Czuje, że wszystko kręci się za szybko, że dni lecą jak szalone a kartki z kalendarza chyba odrywają się po kilka na raz i to z wielkim wyprzedzeniem. 
Chciałabym znać receptę na spowolnienie tego wszystkiego. Chciałabym stanąć obok i jeszcze raz przeżywać wiele z momentów które są już za nami. Wiem jednak, że nie mogę.

Każdy dzień wspólnego, rodzinnego życia jest cenny i wyjątkowy. Przed nami wiele dobrego, czuje to. Z ciekawością czekam na to, co przyniesie przyszłość. Ciekawa jestem tego czym będą interesować się dziewczyny w szkole, z kim będą się spotykać jak będą dorosłe, czy  jakie będą miały dzieci. Jednak ogromnie smuci mnie fakt, że nie wiadomo kiedy minęło tyle czasu i że nie zdążyłam się nawet nacieszyć tą ich maleńkością i bezbronnością. Już teraz tęsknię za małymi rączkami odruchowo ściskającymi kciuk, za bliskością jaką dawało nam karmienie piersią, za tym zapachem niemowlęcia i delikatnym aksamitem pierwszych włosków.

Często dziękuje losowi za to, że umożliwił mi bycie z dziewczynami w domu przez te pierwsze lata. Za to, że mogłam obserwować je i spędzać z nimi każdą chwilę. Ten czas już jest nasz i nikt nam go nie zabierze. Nie żałuję żadnej decyzji i żadnego dnia, choć nie raz słyszałam że powinnam się wyrwać i nie siedzieć cały czas z dziećmi. Czuje, że dzięki temu "zamknięciu się w domu" rozwinęłam się bardziej, niż mogłabym to zrobić gdzie indziej. To zamknięcie otworzyło mnie na wiele ważniejszych spraw niż gonitwa za karierą która przedtem wydawała mi kluczowa w osiągnięciu szczęścia i satysfakcji.

Nauczyłam się wiele, poukładałam swoje priorytety. Zrozumiałam co tak na prawdę jest wartościowe i piękne. Czasem tylko chciałabym aby ten wehikuł czasu potrafił choć na chwilę zadziałać wstecz abym mogła niektóre z tych cudnych dni przeżyć jeszcze raz.

4 komentarze:

  1. Cudny tekst...dzieci pokazują jak każda chwila jest ważna. Osobiście nie zgadzam się tylko z jednym...powrót do pracy, aktywny tryb życia poza domem nie jest kwestią losu tylko własnego wyboru. Ja staram się godzić to wszystko i mimo wszystko też czuję że moja córa mnie bardzo rozwija.... zmienia... i wiele uczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu ja nie wiem jak jest u innych- u nas los dużo pomógł :) Gdyby inna byłaby sytuacja, choćby finansowa, to pewnie musiałabym wrócić do pracy i nie byłby to mój wybór. Podziwiam mamy które potrafią pogodzić dzieci poniżej 3 roku życia i prace zawodową. To wymaga wiele skupienia i świetnej organizacji. Da się, choćby po Tobie to widzę. Akurat u nas wiem, że to by się nie sprawdziło. Każdy ma inne potrzeby. Widzę po sobie i po dziewczynkach że wzajemnie bardzo potrzebujemy siebie i póki co nie chciałabym podejmować decyzji do powrótu na etat. Idealną byłaby sytuacja pracy w trybie zadaniowym gdzie to miałabym nadal dużo czasu dla maluchów.

      Usuń