Dużo mówi się o tym od kiedy można nosić dziecko w chuście i jak zacząć. Jednak coraz częściej spotykam się z pytaniem kiedy to noszenie powinno się zakończyć? Bo przecież ile to można tak nosić, no ile? :)
Dla mnie odpowiedź jest prosta. Nosimy do czasu kiedy osoba nosząca i noszona czuje taką potrzebę. Po prostu. Tak samo jak z karmieniem piersią - karmimy tak długo jak matka i dziecko tego chcą i potrzebują lub jak długo jest taka fizyczna możliwość. Jeśli chodzi o rodzicielstwo i wychowanie dzieci według mnie kluczowe jest słuchanie swoich instynktów a także potrzeb swoich i dziecka a nie podążanie za tabelkami czy dobrymi radami osób z zewnątrz.
To nasze decyzje i nasza relacja. Nasza bliskość. I nikomu nic do tego.
Zaczynało się niewinnie. Chusta na chwilkę, potem na kilka razy dziennie. Przy drugiej córce w pewnym momencie doszliśmy do etapu zupełnej rezygnacji z wózka gdyż chusta okazała się najbardziej praktyczna. Z wózkiem przecież ciężko biega się za 2,5 latką na biegówce. A spacerów dziennie bywa kilka - do i z przedszkola czasem i dwa razy dziennie, do tego zakupy, rowerek i milion innych spraw. Chusta służyła nam w podróży, czy to w autobusie, pociągu czy też przy samolocie. Służyła też w domu gdy trzeba było zająć się dzieckiem jednocześnie robiąc milion innych rzeczy. Służyła i służy do usypiania wieczorem gdy wyrastające ząbki nie pozwalają się wyciszyć.
Ale przede wszystkim w każdej z tych sytuacji chusta służyła i służy do tego, aby być blisko. Aby móc być razem, doświadczać razem, zwiedzać RAZEM.
Dziewczyny są już coraz większe. Panna M ma 2,5 roku i do chusty wskakuje bardzo rzadko. Czasem spodoba jej się wzór chusty i mówi, ze chciałaby do niej wskoczyć, pooglądać świat z góry. Czasem po prostu chce pobrykać na plecach matki i się powygłupiać. Każda taka chwila jest dla mnie na wagę złota. Może dlatego, że zdarzają się te chwile niezwykle rzadko i trwają bardzo krótko. Każdą z tych chwil lubię uwieczniać i będę z łezką w oku wspominać. Jednak ona jest już taka duża i zdecydowanie woli skakanie na własnych nogach. Córka młodsza noszenie uwielbia i na widok chusty śmieje się i woła "pataj, pataj" co ma oznaczać "patataj" :)
Nie raz słyszę, że ona jest już duża i że noszenie jej w chuście to przesada. Ale w wózku byłoby ok? Przecież transport to transport- ja wybieram wygodniejszy dla nas obu i taki, który poza przeniesieniem nas z punktu A do punktu B daje nam coś więcej.
Chusta nie ogranicza. Dzieci noszone w niej długo nie wyrastają na dzieci niesamodzielne i nieruchliwe. Moja szalona 2,5 latka jest tego najlepszym przykładem. Wstaje o świcie i do wieczora ( bez żadnej drzemki!) skacze i biega. Młodsza, gdy tylko jest poza chustą, też bywa trudna do ujarzmienia :)
Moim zdaniem chusta pomaga budować nam świetną relację. Pozwala być razem bez ograniczeń.
Nie znam dziecka noszonego w chuście do 18stki. Dzieci i z noszenia wyrastają, tak samo jak "wyrastają" z potrzeby ssania matczynej piersi czy spania z rodzicami. Noszę póki chcemy i noszę póki mogę. Dzieci za szybko rosną, dzieci za szybko dorastają. Jeszcze chwila i będę płakać, że czas chustonoszenia się skończył, że muszę przeciąć kolejną pępowinę. Chciałabym czasem zatrzymać czas i nacieszyć się maleńkimi dziećmi jednak wiem, ze czasu nie mogę nawet spowolnić.
To co mogę, to tworzyć nam wspaniałe wspomnienia związane z naszym wspólnym rytmem, wspólnymi przygodami i bliskością.
Wzruszyłam się. Serio.
OdpowiedzUsuńBuziaki dla Was :*
Ściskam Was i do jutra :)
UsuńJuż myśle nad menu bez pomidorów :D
Pięknie napisane :)
OdpowiedzUsuńMoja Zosia ma 9,5 miesiąca i już jakiś miesiąc temu usłyszałam od teścia, że "jego zdaniem" jest za duża na noszenie w chuście, bo przez to jest do mnie "za bardzo przywiązana". A ja mam poczucie, że w kwestii chustonoszenia wciąż się dopiero rozkręcam i że jeszcze długo będziemy tak razem podróżować :)
Dziękuje Ci za komentarz.
UsuńRób swoje i noś poki i Ty i mała chcecie, możecie, potrzebujecie. To Wasza bliskość. I co to znaczy, ze dziecko będzie za bardzo przywiązane? Czy to nie o to chodzi w rodzicielstwie, żeby być oparciem dla swego dziecka i oferować mu bliskość?
Podrzuć teściowi do rpzeczytania jeden z moich starszych wpisów:
http://pikaama.blogspot.com/2014/06/o-niezdrowych-relacjach-z-dzieckiem.html
Pozdrawiam i trzymam kciuki za Waszą chustową przygodę :)
Ja żałuję, że już nie bardzo mam okazję nosić Stasia w chuście... Kiedy Zosia poszła do przedszkola nosiłam go zaprowadzając i odbierając ją z przedszkola. Ale odkąd Staś jest żłobkowiczem po prostu brakuje momentu w ciągu dnia, kiedy chusta byłaby potrzebna... Może dlatego, że prowadzimy mocno osiedlowy tryb życia - zamknięte osiedle, bezpieczeństwo, plac zabaw, gdzie mogę postawić pod drzewem wózek ze śpiącym Stasiem i biegać z Zosią... Uwielbiam chustowanie i al mi, ze to tak szybko minęło...
OdpowiedzUsuńAniu ale po domu też można.
UsuńWiem, ze to nie to samo ale to też się sprawdza. Jagna teraz ząbkuje i chusta wieczorami ratuje życie, dosłownie. Bez tego ciężko by mi było ogarnąć wiele spraw.
I może na co dzień u was akurat sprawdza się wózek ale fajne są też takie chustowe wyprawy w wypadku ktorych wózek po prostu nie dałby rady. Taki spacer po lesie na przykład, i to z dala od głównej ścieżki. Stas może wtedy być wtulony w Ciebie a Zosia będzie miała okazje podziwiać fajne widoki, poszukać skarbów pod warstwą opadniętych liści.