niedziela, 28 września 2014

Wychowuj, nie tresuj.

Mam wrażenie, że niektórzy chcieliby mieć dzieci idealne. Takie co zrobią wszystko na zawołanie i zachowają się tak, jak chce tego otoczenie / rodzic / ktokolwiek inny. Dziecko, które powie "dzień dobry" szturchnięte lekko przypominająco przez rodzica u progu sklepowych drzwi. Dziecko które będzie zawsze spało wtedy, gdy "powinno" a przy gościach zawsze będzie "grzeczne".

Nie chce mieć takiego grzecznego dziecka. Dziecka robiącego coś tylko dlatego, że ktoś tego wymaga. Dziecka które będzie na każde skinienie robiło to, czego mamy kaprys od niego wymagać.

I nie, nie wychowam dziecka rozpuszczonego i niewychowanego.


Spotykam się co chwilę z krytyką iż wychowując dziewczyny w duchu rodzicielstwa bliskości, nie stosując nagród i kar, starając się wsłuchiwać w ich potrzeby stosujemy bezstresowe wychowanie a nasze dzieci będą miały w poważaniu uczucia innych i zasady panujące na Świecie.
Nic bardziej mylnego.
Już teraz widać, że RB procentuje. Procentuje z każdym dniem coraz mocniej. Dziewczyny są empatyczne, dbają o siebie, o nas i o innych wokół. Starsza ponoć w przedszkolu przytula płaczące dzieci i ociera im noski, a gdy jej siostra płacze mówi "pośpiewam Jagusi, żeby nie płakała i żeby poczuła się dobrze."

Zastanawialiście się kiedyś nad sensem rozkazywania dziecku "teraz powiedz dzień dobry!", "a teraz bądź cicho", "mówimy teraz do widzenia!!" ? Czy zamiast tresować dziecko, karać je za brak powtórzonej formułki nie lepiej je wychować i pokazać to, jak można się zachować? Przecież dzieci uczą się naśladując. Gdy my witamy się z innymi, dziękujemy, prosimy one będą wcześniej czy później robić podobnie. Nie zmuszajmy ich do tego bo możemy osiągnąć odwrotny skutek. Można porozmawiać, wytłumaczyć ("Miło by było gdybyś po wejściu do cioci przywitała się / podała rękę / przybiła piątkę" / "Gdy ktoś zrobi dla nas coś dobrego warto mu podziękować i uśmiechnąć się" etc.)
Gwarantuje Wam, że to poskutkuje,

Nie znoszę gdy ktoś zmusza dzieci do zachowań które w jego mniemaniu są kulturalne (jak przywitanie, podziękowanie lub przeproszenie). A czy zmuszanie kogoś do zrobienia czegoś jest kulturalne? Czemu nad tym nikt się nie zastanawia?

Zanim powiesz dziecku "Przeproś szybko! Nieładnie się zachowałeś/aś!" zastanów się po co to wszystko.
Czy fajnie jest być przepraszanym przez kogokolwiek z przymusu? Czy nie cenniejsze są przeprosiny ze szczerego serca? Takie, gdy ktoś mówi przepraszam bo na prawdę żałuje i chce pokazać, że mu przykro? Ja osobiście wolę gdy córka nawet po kilku godzinach podejdzie do mnie, wtuli się mocno i powie "przepraszam mamusiu" niż gdyby miała ze spuszczoną głową odburknąć mi "przepraszam" tylko po to, by mieć to z głowy.
Zresztą, czy zawsze przeprosiny muszą być takie oficjalne? Czy nie wystarczy rzucenie się na szyję i buziak?

Pozwólmy dzieciom zrozumieć różne sytuacje, zachowania i różne uczucia jakie one powodują zamiast narzucać im gotowe rozwiązania. 

Wychowujmy, a nie tresujmy.
Bo jeśli nas kiedyś zabraknie kto im powie co powinny robić? Czy nie lepiej aby potrafiły same zrozumieć i zachować się adekwatnie do sytuacji?

2 komentarze:

  1. bardzo fajne i bardzo mądre, szczególnie to z przymusowymi przeprosinami, pracuję w szkole i często inni n-le (a szczególnie pani pedagog), mówią uczniom, którzy coś przeskrobali, aby przeprosili n-la i obiecali poprawę, ani to szczere, ani potrzebne

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mądrze napisane, zgadzam się z każdym słowem :)
    Byłam kiedyś świadkiem takiej sytuacji: Siedzimy przy stole, jemy ciasto. Gospodarze to rodzice 2-latki. Dziewczynka chce kawałek ciasta ze stołu, więc jedna ciocia jej podaje. Na co mama dziewczynki każe jej podziękować. Dziecko milczy, chyba zawstydzone. Jej mama, podniesionym głosem: "Podziękuj! Bo ciocia zabierze!". Dziecko oczywiście tym bardziej nie podziękowało, ktoś tam powiedział, żeby odpuścić, więc ostatecznie mama dziewczynki przestała nalegać. To było okropne :(

    OdpowiedzUsuń