To, że dzieci i ich postępy zaskakują wiem doskonale, doświadczamy tego na co dzień. Jednego dnia trzy kroki, drugiego 18 kroków a trzeciego dnia starsza chodziła tak, jak by robiła to od zawsze. Spodziewałam się, że prędzej czy później zaczną się pierwsze słowa a potem zdania. Ani się obejrzałam a ze zdań zrobiły się dyskusje, opowiadania a nawet pierwsze żarty. Z "pika ama" zrobiło się "pycha mamo, jeście raz prosie, mogem?"..
Zabawa też się zmieniła. Z przeglądania książeczek, układania puzzli, klocków, z tańca... z naszych codziennych wygłupów i opowiadań o wszystkim i o niczym wyewoluowało coś, czego się spodziewałam ale zupełnie nie teraz- zabawy z wyobraźnią.
Nie to, że wątpię w kompetencje dzieci moich;) o nie! Ale po prostu nie sądziłam, że to nastąpi tak szybko!
Młoda dama nie ma nawet 2,5 roku a już wymyśla scenariusze zabaw, tworzy coś z niczego, wciela się w różne postacie:
Dziś bawiliśmy się w sklep. Tatuś dał młodej niewidzialne pieniądze po czym czlowiek 2 letni uciekł do pokoju obok rozmawiac z niewidoczną ekspendientką. Zakupiła mamie suknie.
-Prosie bardzo! Chcialaś kienke (sukienke)?
-Oj tak, przydałaby mi się
-Ta już nie dobra- powiedziała pokazując na tą, którą dziś miałam na sobie- masz nowom
-Dziękuję!
-Buty chcesz?
-Pewnie, byle wysokie szpilki!
-Okej!
Po czym znów do "sklepu" uciekła i wróciła z parą niewidzialnych szpilek. Cięzko opisać z jaką pieczołowitością zakładała mi te niewidzialne buty na bose stopy. Założyła je po czym odsuneła sie i patrzy na nie pytając:
-Dobre? Pasujom?
***
Ostatnio bawiliśmy się klockami duplo, zbudowała drzwi.
- Puk puk! Otwórz mama!
- Kto tam?
- Królik mały, duży nie... duży nie mieści się, tylko mały!
- A myślałam, że to miś przyjdzie, gdzie jest miś?
- Jest u mnie w brzuszku!
***
-Kochanie, dlaczego masz skarpetki na rączkach?
-Będe łapała muchy!
***
Ustawiła niewidzialną granicę po czym kazała mi stanąć i złapała za rękę
-Uważaj, to jest ulica! Teraz czerwone światło jest, ludzik czerwony, czekaj.
-Mogę już iść kochanie?
-Teraz tak, już zielone
***
Wsypuje na niby piasek do pudełka
-babko babko udaj się, bo jak nie to Cie zjem!
Po czym delikatnie podnosi pudełko ze swojej niby-babki i mówi
-patrz! jakie duże... ogromne! jakie piękne, widziś?
***
Siedzi na ławie jak kura na grzędzie
-ko ko ko ko ko!
-Co robisz?
-Robiem jajo!
Schodzi młoda dama po czym chwyta w palce niewidzialne jajko i podaje mi je niezwykle delikatnie, idąc do mnie na paluszkach
-pacz! jakie duzie! chowamy?
...i prowadzi mnie do lodówki
Do tego córeczka młodsza już wie, jak układać klocki. Wprawdzie nie ma siły wcisnąć jeden w drugiego ale już układa wieże i pomaga mi budować kolorowe plastikowe mury.
Mam ochotę każdą tą chwilę utrwalić, każdą zabawę przeżywam i zachwycam się tym, jak to ten mały człowiek potrafi już wymyślać, kombinować. I jestem niezwykle szczęśliwa wiedząc, że to co dajemy dzieciom czyli czas i uwagę tak bardzo procentuje.
Brawo dla Mani :) Zgodzę się z tym, że czas poświęcony na zabawy, rozmowy z dziećmi procentuje, często w niespodziewany sposób. Wyobraźnia Zosi mnie czasem zdumiewa - a to idzie do sklepu po banany i masełko, mówiąc "Mam pieniąśki od tatusia. Tatuś zalabia na chlebek i masełko". Innym razem zakłada na głowię miskę po wywieszeniu prania i mówi, że jest kapeluszem, albo owija się ręcznikiem i mówi "Patrz mama, mam siukienkę, jestem ksieznićka". Przynosi mi na talerzyku niewidoczne naleśniki i pyta czy smakują, a na spacerze mówi "Dosia będzie na chodniku szła, na ulicy jeżdżą autka, szybko jeżdżą, może uderzyć"... Serce rośnie :)
OdpowiedzUsuń