Dziewczyna zakochana w pupilu jednak zbombardowana milionami rad, że kota to powinna komuś oddać, albo do schroniska- bo toż to brud, niebezpieczeństwo, bakterie! I wiele wiele innych.
Powiem Wam, że aż przypomniała mi się moja pierwsza ciąża i pytania których wysłuchiwałam setki. Słyszeliście kiedyś o tym, że kot to na pewno udusi dziecko? Albo że jak tylko słodko uśnie, to ten wstrętny, i na pewno zły kocur rzuci się na szyję malucha i polując na grdyke zabije je? Bo ja słyszałam. Nasłuchałam się dużo. I tak, też słyszałam delikatne sugestie tego, że kota powinnam się pozbyć bo będzie niebezpiecznie, a i alergii dziecko dostanie! I będzie w brudzie żyło. Tak, to też słyszałam.
Czy oby nie boje się o toksoplazmoze? Przecież to takie niebezpieczne dla dziecka!
(A mało kto wie, że po pierwsze na to może się być już uodpornionym, zresztą aby się zarazić czymś takim to trzeba by kocie odchody ręką wyjmować i rąk tych nie myć. Dużo łatwiej złapać toxo w inny sposób, najłatwiej chyba zjadając mięsnego tatara ;) )
Wiecie co? Brak mi słów na tego typu komentarze. Na to, że ludzie w ogóle mogę rozważać pozbycie się własnego zwierzaka. Przecież zwierze to część rodziny! Chciałoby się powiedzieć "kot też człowiek!", pies zresztą też.
Mamy dwa koty i owczarka. Co więcej, jeden z kotów był adoptowany tuż po tym jak zaszłam w drugą ciążę. Mieszkamy razem, wszyscy. I nie wyobrażam sobie oddać zwierzaka na wieść o ciąży. Dla mnie to tak jak oddać starsze dziecko gdy zajdziemy w ciążę z kolejnym. Podobna filozofia.
Dzieci od malucha uczą się empatii, uczą się tego, jak obchodzić się ze zwierzętami, jak je szanować i dbać o nie. Żyją trochę razem a trochę obok siebie nie narzucając się sobie wzajemnie. Córka starsza codziennie rano po zjedzeniu śniadania podchodzi do szafki po saszetki dla kotów po czym sama im je nakłada. Dolewa też psu wodę i pyta, czy ta chce jeszcze pić. Opiekuje się, dba, głaszcze.
Czy miałabym zabierać córkom możliwość posiadania tak wspaniałych, futrzanych przyjaciół?
Oczywiście trzeba przygotować zwierzaki do pojawienia się w domu nowego członka rodziny. Pozwolić niemowlę obwąchać, a nawet (o zgrozo!) polizać ;) Dobrym ruchem jest przywiezienie jeszcze ze szpitala, ubranka lub tetrówki pachnącej dzieckiem do domu aby zwierzaki poznały już zapach przyszłego domownika.
Gdy maluch będzie już w domu i zwierzaki go poznają NIGDY nie reagować nerwowo na probe podejścia zwierzaka do dziecka. To nie pomoże, a wręcz przeciwnie - może zaszkodzić. Niech obwącha, niech położy się obok. Niech nie czuje, że jego miejsce jest zagrożone przez tą małą i bezbronną jeszcze istotkę.
Nie bójcie się tej relacji, to od Was też zależy czy będzie to strach czy przyjaźń na długie lata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz