poniedziałek, 16 czerwca 2014

O "niezdrowych" relacjach z dzieckiem

"Budujesz niezdrowe relacje z córką"- takie słowa usłyszałam pewnego pięknego dnia od prawie nie znajomej mi kobiety. Dlaczego? Mania miała wtedy nie całe 10 miesięcy. Większość czasu spędzała na moich rękach, biodrze, w chuście lub przyssana do piersi. Karmiona na żądanie, jak było trzeba to przystawiana kilka a nawet kilkanaście razy na godzinę na chwilę. Nie widziałam wtedy i z perspektywy czasu nie widzę w tym nic złego. Dziecko potrzebuje bliskości. Skąd więc ten komentarz?

"Bo przecież się przyzwyczai!"
Pewnie, przyzwyczai się, toż to straszne! Przecież właśnie o to chodzi, żeby się przyzwyczaiła. Mam dziecko i je kocham, chce dać to co najlepsze- miłość i poczucie bezpieczeństwa. Ale według niektórych chyba od dnia narodzin powinniśmy izolować dzieci od siebie i przyzwyczajać do tego, że kiedyś się wyprowadzą i będą musiały dawać radę same. Czy na prawdę aż tak obciążające dla rodzica jest to, aby być blisko dziecka? A jeżeli ktoś chce mieć dziecko tylko po to, by grzecznie i potulnie siedziało w pokoju, bawiło się samo i absolutnie nie chciało niczego od rodzica to po jaką cholerę ja się pytam decyduje się na nie?

"Do mamusinej spódnicy przylepiona będzie, będzie się BAŁA sama zrobić cokolwiek, no zobacz jak za Tobą płacze jak z oczu znikniesz!"
Chciałabym, aby nasze córki były PRZYZWYCZAJONE do tego, że są blisko nas. Chcę, aby wiedziały o tym, że w każdej chwili mogą na nas liczyć. Wierzę głęboko w to, że bliska więź nie tworzy z dziecka w dorosłym życiu osoby niesamodzielnej, wręcz przeciwnie. Więź taka daje siłę i buduje w człowieku pewność siebie która popycha do działania, która daje wiarę we własne możliwości. Daje poczucie, że można działać samodzielnie bo głęboko w sercu ma się świadomość o wsparciu najbliższych osób.
Można mnie często spotkać w dość zabawnej sytuacji: jedno dziecko w chuście, drugie na biodrze. Czy mi to przeszkadza? Nie. Czy sprawia to, że moje córki są niesamodzielne? Nie razy tysiąc.
Młodsza póki co jest niezwykle od nas zależna, jednak ma dopiero 8,5 miesiąca. 2 latka zaś najchętniej wszystko zrobiłaby sama. Nie boi się. Lubi, gdy jej się towarzyszy jednak SAMA jest w stanie przebrać się, umyć, nakarmić siebie (i młodszą siostrę!), nakarmić zwierzęta, posprzątać w pokoju. Dlaczego? Bo mimo tego, że spędzamy razem każdą chwilę nie robiliśmy i nie robimy za nasze córki niczego, co uważamy że byłyby w stanie zrobić samodzielnie. Zdajemy sobie sprawę z ich możliwości i dajemy im szansę się nimi wykazać. Efekt? Dziecko samodzielne i dumne z siebie!
A płacz za rodzicem?
To chyba dobrze, że takie maluszki reagują na to, że mama lub tata jest obok. Ostatnie czego bym chciała to obojętność mojego dziecka wobec mojej nieobecności. Dziecko w swoim czasie wykazuje gotowość do tego, by spędzić czas bez rodzica i wczesne pozbywanie się dziecka na dłuższy czas  "co by się przyzwyczaiło" wcale tego nie ułatwia a powoduje w maluchu stres.



"Ile tą piersią karmisz?" "Jeszcze karmisz????" "Ale ona już TAKA DUŻA! Przecież wystarczy 6 miesięcy!"
Pewnie, nie karmisz piersią to źle, karmisz- też nie dobrze. Jak ktoś chce to zawsze znajdzie jakieś "ale", ot tak, dla zasady. Ważne, żeby to dziecko karmić i karmić je DOBRZE. A już nikomu nic do tego jak karmie. Ja nie dzwonie po ludziach i nie pytam "A na obiad to co dziś zjadłeś?, A dlaczego to a nie tamto??!!".
I nie wyobrażam sobie przystawiania dziecka do piersi z zegarkiem w ręku co 3 lub 4 godziny. Jak jesteście głodni to sięgacie po przekąskę lub danie czy patrzycie na zegarek i myślicie-ej, muszę się wstrzymać jeszcze 2,5h bo będzie za krótki odstęp czasu. Mam słuchać płaczu głodnego dziecka bo kolejny posiłek wg kogoś-tam jest za kilka godzin? Nie wspominając już o tym, że karmienie piersią to nie jest zaspokajanie tylko potrzeby głodu. Dziecko zjada, pije ale też zaspokaja potrzebę bliskości, wycisza się. Karmienie powyżej 6 miesiąca jest złe? Tak, jeśli ktoś naoglądał się reklam i naczytał pism sponsorowanych przez producentów mlecznych mieszanek którzy wmawiają matkom że po 6 miesiącu pokarm matki jest wodnisty, nie wystarczający i nie zapewniający dziecku zdrowej diety. Gdybym mogła i gdyby dzieci chciały to karmiłabym piersią dużo dłużej. Znam osoby karmiące po kilka lat i jeżeli odpowiada to i matce i dziecku jest to wg mnie sytuacja idealna. To matka i dziecko decydują jak długo trwa takie karmienie a nie otoczenie a tym bardziej nieznajome osoby.

"No i narzekasz, że zmęczona jesteś! Na własne życzenie! Zamiast dzieci dać na parę dni komuś to je tak na siłę przy sobie trzymasz"
Mam prawo być zmęczona i marudzić, tak po prostu. Jak nie miałam dzieci też miałam gorsze dni- takie, że najchętniej nie wychodziłabym spod kołdry. Czy więc teraz z racji świadomej decyzji o 2 dzieci mam zakaz narzekania? Dlaczego?
Doba jakoś nie ma tendencji do wydłużania się przez ostatnie lata a obowiązków przybyło. Po prostu każdy czasem się męczy, tyle w temacie. Nie oznacza to jednak, że muszę dzieci na kilka dni gdzieś wysyłać bo inaczej nie odetchnę. Wystarczy raz na jakiś czas wieczorne wyjście, czyjaś wizyta lub chwila pomocy, żeby się zregenerować. Nie mam ochoty spędzać kilku dni bez córek, nie wypocznę wtedy i nie-nie będę dobrze się bawić. Po prostu nie czuje się jeszcze gotowa na dłuższą rozłąkę i najzwyczajniej w Świecie nie mam na nią ochoty.

"A nie lepiej sobie do pracy wrócić? Dzieci do żłobka niech idą, one samodzielności się nauczą a Ty się wyrwiesz w końcu z domu i odetchniesz od tego siedzenia..."
Szczerze? Na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie tego. Do pracy wrócę, wiadomo. Ale nie teraz. Gdyby było trzeba pewnie bym się zdecydowała na taką opcję choć serce by mi pękło. Jeśli jednak mam wybór to pierwsze 3 lata CHCĘ być z dziećmi jak najwięcej będę mogła.To te najważniejsze, piękne lata. Czas w którym dziecko rozwija się najszybciej, najintensywniej. To ten czas, kiedy bliskość jest niezwykle ważna. Dzieci pójdą do przedszkola a później do szkoły i ta nasza pępowina zostanie w końcu odcięta. Zawsze będę ich mamą ale nie będę osobą  z którą spędzają najwięcej czasu- pojawią się koleżanki i koledzy, nauczyciele i inne osoby które będą miały wpływ na ich rozwój i światopogląd.

Te 3 lata mogą wydawać się niezwykle długim czasem jednak patrząc na całe nasze i ich życie jest to tylko mały kawałeczek, który bez wahania im oddam.


7 komentarzy:

  1. Zgadzam się z Tobą w 100%, ale widzę po sobie że im córka starsza, tym mniejszą wagę przyjmuję do czyichś uwag. I tak w większości wychodzi na moje. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Klaudyna, fakt- po sobie też widzę że bycie matką utwqierdziło mnie w tym, że warto słuchać swojej intuicji i trwać w swoich przekonaniach. Niemniej jednak cenie sobie uwagi i rady innych o ile nie są one w tonie narzucającym się lub tylko po to, aby krytykować. Niezmiernie smuci mnie fakt, że tak łatwo niektórym przychodzi krytyka innych. to, że ktoś dokonuje innych wyborów, żyje inaczej niż dana osoba nie oznacza, że jest gorszy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaintrygowała mnie nazwa bloga :)
    Weszłam w zakładkę i już wiem :)
    Chce mi się śmiać, bo w rodzinie większość osób zwraca się do mnie PIKA.
    Wzięło sie to stąd, że jak byłam mała zamiast przedstawić się po imieniu, mówiłam Pika i tak zostało po dziś dzień :D
    Kiedyś nawet miałam bloga pod ta nazwą :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z Tobą.
    Ja od poczatku głosno mówiłam, że nie potrzebuje niczyich rad i szybko sie skończyły.
    A jesli chciałam sie poradzic, sama przyszłam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z większością się zgadzam :) Tylko do pracy szybciej wrócę, bo górę tu bierze mój egoizm i chęć wrócenia "do ludzi" po 3 latach w domu ;) A i Zosi to pewnie dobrze zrobi, że pójdzie między dzieci, bo choć codziennie obcuje z tłumami dzieci to nie zawsze umie się wśród nich odnaleźć. Stasio wiecznie jest zadowolony, więc myślę, że żłobek też mu się spodoba ;)
    No i szczerze to nie słyszałam, żeby producenci MM wmawiali że po 6 miesiącu mleko mamy jest niewartościowe :) Nie demonizujmy MM, i Ty i ja się nim wspomagamy w razie potrzeby. Ale tak, karmienie piersią zdecydowanie na tak :D Choć u nas pewnie powoli będzie to wygasało... Właściwie karmimy się tylko nocą.

    OdpowiedzUsuń
  6. Aniu, moze źle to ujelam. Absolutnie nie demonizuje mm bo mnie uratowało, nie ukrywam. Chodzi mi o to, ze przez to, ze jest reklamowane jako poniekad najlepsze karmienie po 6mcu to wiele osob zaczyna w to wierzyć i krytykowac karmienie piersia bo po co cycek skoro mozna podac pełnowartościowa mieszankę. Jak dl mnie najważniejsze zeby karmić dziecko i nie krytykowac wyborow innych. Sama wiesz że ja karmiłam mieszanie, i niesamowicie mnie wkurzaly kometarze typu : "ale po co ją ta piersią karmisz? Lepiej sie tym mlekiem z butli niech zajada bo twoje to pewnie juz sama woda" etc..

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam się z kazdym Twoim slowem! :)

    OdpowiedzUsuń